PRZECZYTAJ NA NOWEJ STRONIE:
Nie
wiem w którym momencie zaczęłam to wszystko pojmować. Kiedy zdałam sobie sprawę
co sprawia, że nie mam ochoty wychodzić z łóżka? Ile czasu minęło, zanim
znalazłam słowa, które mogły opisać niezliczone wizje w mojej głowie, wyjaśnić
koszmary, które mnie prześladowały? Kiedy pojęłam wszystkie powody moich łez,
trzęsących się rąk i ataków paniki? Kiedy zrozumiałam, że czasem po prostu
potrzebuję samotności i nie ma w tym nic złego? To była długa droga. Ale kiedy
w końcu pojęłam te wszystkie rzeczy, wszystko okazało się łatwiejsze.
Wydaję
mi się, że to ważny krok. Poznać siebie. Bo kiedy w końcu doszłam do powodów,
dźwigni, które uruchamiają cała maszynerię w moim umyśle – zaczęłam znajdywać
sposoby, żeby sobie z tym radzić. Sposoby na uciszenie moich myśli, uspokojenie
trzęsących się dłoni. Nie chodzi tu o to, że musisz od razu pokochać siebie.
Droga od samo nienawiści do samoakceptacji wybrukowana jest zwątpieniem i
brakiem wiary w siebie. Jest piekielnie długa. Ale poznanie siebie pozwolili ci
postawić na niej pierwsze kroki.
I
tak, kiedy w końcu poznałam moje powody i znalazłam moje sposoby – okazało się,
że mogę już przestać okłamywać samą siebie. Bo kłamałam tak długo, próbując
udawać, że nic mi nie jest, że ten ciężar na moich barkach nie istnieje.
Próbowałam udawać, że jestem szczęśliwa tak bardzo, że sztuczny uśmiech
ubierałam nawet patrząc w lustro w samotności. I w końcu skończyłam z
kłamstwami i zrozumiałam, że imprezowanie do rana, żeby udowodnić komuś (a
raczej sobie), że wszystko jest w porządku do niczego mnie nie doprowadzi.
Zaczęłam rozumieć sytuację, których powinnam unikać. A jeśli nie mogłam ich
uniknąć– jak radzić sobie z ich potencjalnymi konsekwencjami. Zdecydowałam się
wyrzucić z mojego życia tych, którzy mieli na mnie negatywny wpływ. Czy to
wszystko sprawiło, że moja depresja i stany lękowe nagle zniknęły? Nie. Ale
sprawiło, że zaczęły być bardziej znośne.
Każdy
z nas jest inny. Po sieci krążą miliony porad – ludzie sugerują medytację,
bieganie, kopanie w worki treningowe, prowadzenie pamiętnika czy kalendarza.
Jest wiele sposobów walki z własnymi lękami – ale jest jeszcze więcej ludzi i
charakterów. To ty musisz zdać sobie sprawę, co pomoże ci najlepiej. Dla mnie
nie była to joga, ale fikcja. Zatracanie się w książkach, serialach, filmach –
w milionie historii, które pomagały mi uciec od rzeczywistości. Nie uderzanie w
worek – tylko znalezienie czasu dla siebie, z dala od hałasu, trywialnych
rozmów, głupich ludzkich komentarzy. Nie prowadzenie kalendarza czy pamiętnika
– ale oddawanie moich problemów bohaterom moich historii, spojrzenie na nie z
perspektywy drugiej osoby. Nie medytacja – zwykłe odcięcie się na kilka minut,
z słuchawkami w uszach, wyciszenie zewnętrznego świata. Moment na to, żeby
pozbierać myśli. Wiem, że to zadziała. Teraz znam już siebie. Teraz wiem, czego
potrzebuję. I powoli zaczynam znów lubić samą siebie. Spędzenie czasu w
samotności – nie dlatego, że muszę, ale dlatego, że chcę. Teraz kiedy złe myśli
wracają coraz rzadziej, samotność jest coraz lepszym miejscem.
Czasami
ludzie nie będą w stanie zrozumieć. Bo inni przeważnie widzą tylko
powierzchnię, a nie to co jest pod nią. Pomyślą, że to niegrzeczne –
przebywanie wśród ludzi z słuchawkami na uszach. Spojrzą na ciebie krzywo, kiedy
powiesz, że potrzebujesz chwili dla siebie podczas wakacji. Powiedzą – przestań
oglądać te głupie seriale, za dużo czytasz i później masz głupie myśli. Nie
będą wiedzieć, że twoja własna forma terapii. I wiesz co? Nie wisisz im
wytłumaczenia. Musisz zrobić to co musisz, żeby pomóc sobie. Czasami trzeba być
egoistą. Czasami trzeba postawić siebie na pierwszym miejscu. Jedyne co jesteś
komuś winien – to własne szczęście i spokój ducha. Jesteś to winien samemu
sobie.
Więc
poznaj siebie. Znajdź swoje powody. Znajdź własne sposoby. Poznaj swoje lęki,
poznaj swoje koszmary. Znajdź to, co sprawi, że będą bardziej znośne. Przestań
patrzeć na to wszystko, jak na permanentny stan, od którego już nigdy się nie
uwolnisz. Czasami lekarstwo leży właśnie w tobie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz