czwartek, 18 kwietnia 2019

(Nie)komercyjny snobizm


 PRZECZYTAJ NA NOWEJ STRONIE:

Nie lubię niekomercyjnych snobów. Ludzi, którzy uważają, że są ponad cały ten mainstream i komercję. Myślą, że są wyjątkowi i lepsi od innych dlatego, że nie słuchają popularnych zespołów, nie tykają książek z TOP 10 w empiku i nie oglądają filmów, na których w kinach są pełne sale. Nie zapoznają się z tego typu mediami i już. Nie spróbują przeczytać czy obejrzeć, bo z góry spisują je na straty - bo to komercha. Bo wszyscy o tym gadają. Bo ciągle leci w radiu. Bo wszędzie plakaty. Po prostu nie i tyle.
                Trochę żal mi takich ludzi. Myślę, że wiele ich omija. Bo komercyjne nie znaczy od razu złe. W końcu jest jakiś powód, dlaczego coś zyskuje popularność. Ja również często nie przepadam za komercyjną muzyką czy książkami - ale staram się posłuchać, przeczytać, zanim je ocenię. Pamiętam kiedy zaczął się boom na 50 Twarzy Greya - męczyłam się niemiłosiernie czytając tę książkę. Ale przeczytałam. Mogę ze spokojem powiedzieć - nie moja bajka. Ale jak tobie się podoba, proszę bardzo. Lub sobie to, na co masz ochotę ( o czym pisałam już w tekście Winni Upodobań).
Nie do końca rozumiem skąd wzięło się przekonanie, że każdy mainstream jest zły. Czy boimy się, że lubiąc to samo, co inni zatracimy swoją oryginalność? Często słyszę ludzi, mówiących z dumą, że lubili coś, zanim to stało się popularne. Czy osoba, która zaczęła słuchać danego wykonawcy, dopiero po tym, jak usłyszała go w radiu jest gorsza? Czy ktoś, kto odkrył daną serię książek, dopiero, kiedy pojawiła się ekranizacja, jest słabszym fanem? Nie ważne w jaki sposób zaczniemy coś lubić. Ważne, że w końcu to odkryliśmy. Ważne, że daje nam to szczęście.
W ostatnich tygodniach wróciła Gra o Tron. Przyznaję, serial jest wszędzie. Plakaty, recenzje odcinków, teorie, memy wysypujące się na tablicy facebooka i na Instagramie.  Jako fanka – nie narzekam. Ale widzę ludzi wylewających błoto na serial, bo wkurza ich ta otoczka medialna. Czy naprawdę stanie się wam taka wielka krzywda, że przewiniecie kilka memów, których nie rozumiecie? Wiem, że wielu z was nie obejrzało nawet jednego odcinka. Więc co daje wam prawo, żeby oceniać? Posługujmy się konstruktywnymi opiniami. Nie lubisz – powiedz dlaczego. Bo argument bo to jest wszędzie, nie jest żadnym argumentem. Jeśli nie twój klimat  - okej. Ale pozwól innym cieszyć się tym doświadczeniem. Pozwól nam przeżywać, analizować, wylewać z siebie emocje. Bo seriale, muzyka, książki, filmy – mają dać nam odskocznie od codzienności. Odskocznie, która wszystkim nam jest potrzebna. Nie ważne, czy jest to Gra o Tron czy francuskie filmy z lat 40tych. Nieważne, czy to Imagine Dragons, czy mało znany zespół ze Skandynawii.
Tak naprawdę unikając wszystkiego, co opatrzone zostało metką mainstream – robisz krzywdę tylko sobie. Nie czyni cię to oryginalnym czy wyjątkowym.  Pozwalasz, żeby dobre książki i seriale przemknęły ci koło nosa. Twój wybór. Nie będę cię do niczego zmuszać. Ale nie psuj innym zabawy. Nie odbieraj im tej niewielkiej dawki radości. Nie krytykuj tego, czego zwyczajnie nie znasz. Świat byłby dużo piękniejszy, gdybyśmy przestali oceniać siebie przez pryzmat naszych gustów. Róbmy swoje. Oglądajmy to, co chcemy oglądać. I przestańmy z tym kultem nienawiści do mainstreamu. Nie uwolnimy się od niego. Komercja zawsze była i zawsze będzie. Możemy od niej uciekać, ile chcemy, ale w końcu zawsze nas dopadnie. Czemu by się z nią nie zapoznać? Może jeśli damy jej szansę, odkryjemy coś, co ulepszy nam trochę codzienność. I nie będzie w tym niczego złego.

środa, 3 kwietnia 2019

No, bądź mądrzejsza!

PRZECZYTAJ NA NOWEJ STRONIE:

Nie kłóć się, bądź mądrzejsza. No, wyciągnij rękę. Daj sobie spokój, nie ma co. Odpuść. Ustąp. Bądź mądrzejsza! No, bądź mądrzejsza!. Znacie to? Zaczyna się w dzieciństwie, przy walkach o zabawki. Wtedy to może jeszcze przejdzie, bo czasem to najlepszy sposób na rozejm. Chociaż mam wrażenie, że to właśnie przez słyszenie tego w kółko za dzieciaka, z automatu przenosimy to do dorosłego życia. A wydaje mi się, że niekoniecznie powinniśmy stosować się do tej zasady.
Bo czy "będąc mądrzejszym" nie uczymy drugiego człowieka, że robi dobrze? Czy odpuszczając, nie pozwalamy mu myśleć, że jednak ma racje? Czy będąc mądrzejszym, nie okradamy go z jakiejś lekcji życiowej? My jesteśmy mądrzejsi, więc - analogicznie - ich czynimy głupszymi. Nie lepiej byłoby nauczyć czegoś drugą osobę?
W moim przypadku to "bądź mądrzejsza" to zmora mojego życia. Pal sześć dzieciństwo, młodsze kuzynki czy dzieci na placach zabaw. Przez lata kazano mi być mądrzejszą w relacjach ze starszymi. Od partnerki ojca starszej ode mnie o 25 lat. Od rodziny, która powinna była mnie chronić, uczyć i wychowywać. Może źle robią, ale nie rób już afery, bo po co? Może nie maja racji, ale bądź mądrzejsza. Bo starsi. Bo szacunek. Bo tak wypada. Bo po co się kłócić. Bo lepiej przemilczeć. Lepiej ignorować. Udawać, że nic się nie stało. No po prostu - być mądrzejszym.
To bycie mądrzejszą zaprowadziło mnie donikąd. Nie uświadamiałam nikomu, że robi źle. Często gryzłam się w język, bo mama mówiła, że to nie ma sensu.  Nie pokazywałam, że coś jest nie tak. A kiedy nawet udawało mi się to zrobić, spotykałam się z ignorancją i cała sprawa szybko szła w zapomnienie. Więc ocierałam łzy i też zapominałam. Byłam mądrzejsza. Po co wypluwać z siebie setki słów, z których połowa i tak nie dociera? Po co kłócić się z kimś, kto i tak nie zrozumie?  Ale sęk w tym, ze powinien zrozumieć. Chociaż spróbować. Wszyscy mamy prawo zostać wysłuchani. Niezależnie od wieku, wykształcenia, płci, koloru skóry, orientacji. Wszyscy mamy prawo do zrozumienia. Będąc „mądrzejszym”, odpuszczając, nie reagując na własną krzywdę, sami odbieramy sobie to prawo.
Dlatego przestańmy już, z tym byciem mądrzejszym. Bo tak naprawdę wcale nie jesteśmy wtedy górą. Jeśli jesteś pewien swojej racji, dlaczego masz odpuścić? Jeżeli wiesz, ze ktoś robi źle, dlaczego masz na to pozwolić? Nie uczmy innych, ze wszystko im wolno, tylko dlatego, ze boimy się konfrontacji czy kłótni. Nie pozwólmy im mówić wszystkiego, co im ślina na język przyniesie, tylko dlatego, że krzyczą głośniej od nas. Nie pokazujmy, że mogą ignorować nasze uczucia, tylko dlatego, że świetnie wychodzi im wzruszanie ramionami. Nie dajmy wprowadzić się w fałszywe poczucie, że nasz młodszy wiek automatycznie sprawia, że nie mamy racji.
Zacznijmy uczyć się od siebie. Słuchajmy się nawzajem. Tłumaczmy sobie nasze spojrzenie na świat.  Kłóćmy się mądrze. W starciu z wartościową osobą, nie musisz odpuszczać. Możesz wymienić swoje racje bez rozlewu krwi. Możesz rozmawiać, szanując zdanie innych. Nie musisz milczeć. Nie musisz przerywać. Nie musisz być mądrzejszym. A jeśli osoba na przeciw ciebie nie ma zamiaru cię wysłuchać i wciąż upiera się przy swoim – może lepiej odpuścić sobie taką znajomość. Ja byłam kiedyś mądrzejsza, ale teraz jestem po prostu zmęczona. Bo ile razy można zagryzać język do krwi? Ile razy można przełykać łzy i udawać, że nic się nie stało? Ile razy można odpuszczać? Limit się wyczerpał. Zaczynam walczyć o swoje. Teraz będę już głupsza. Może życie będzie łatwiejsze?