PRZECZYTAJ NA NOWEJ STRONIE:
Jestem sparaliżowana. Nie mogę wstać. Moje kończyny nie chcą się ruszyć. Mrugam oczami raz, dwa razy. Czy świat jeszcze się kręci? Wszystko zdaje się być zamglone. Jak znajdę swoją drogę? Czy to trucizna w moim żołądku? Boli tak bardzo, że wymiotuję. Skręcam się w łóżku i biorę tabletki, ale nic nie pomaga. Czy ten ból kiedyś minie? Czy w moje ciało już zawsze wbijać się będzie tysiące gwoździ, przybijających mnie do łóżka, powstrzymujących mnie przed pójściem do przodu? Czy zawsze będę uwięziona w tej ciemności? Czy mam jakąś przyszłość? Czy mam jakąś teraźniejszość?
Nie
złamałam kości, tylko duszę. Moje oczy działają dobrze, z błędnikiem też
wszystko w porządku. Zgubiłam gdzieś życie. Zgubiłam racjonalne myślenie. Nie
mam wrzodów na żołądku. To strach i stres zmieniły się w małego potwora, który
zjada mnie od środka. Nie jestem śmiertelnie chora. Nie zrobiły mi tego złe
geny. Nie miałam nieszczęśliwego wypadku. To nie jest jedna z moich opowieści.
To nie jest moja wyobraźnia. To jest prawdziwe.
Dlaczego
mnie nie słuchacie? Czy jestem dla was tylko ciałem? Czy nie ma we mnie nic więcej poza kośćmi,
mięsem i skórą? Gdybym faktycznie złamała jakąś kość, pobieglibyście na
ratunek. Polecalibyście jakieś leczenie. Ale kiedy łamie mi się dusza, mówicie,
że przesadzam. Wymyślam. To dzieje się tylko w mojej głowie. Weź się w garść – rzucacie lekko. Przestań się tak przejmować głupotami - przewracacie
oczami. Kiedy mówię o tym otwarcie – umniejszacie mój ból. Irytujecie się.
Kiedy nie mówię o tym wcale – pytacie: Co
jesteś taka dziwna? Jeden krok w przód, dwa do tyłu. Chcecie wiedzieć, ale
nie chcecie zrozumieć. Patrzycie na
mnie, ale nie chcecie mnie widzieć.
Czasem cieszy mnie to, że tak jest. Bo to oznacza, że złe
myśli nigdy nie wkradały się w wasze głowy bez zapowiedzi. Wasz oddech nie
stawał się płytki, za każdym razem, kiedy ktoś wspomniał o tej jednej,
konkretnej rzeczy, która uruchamia złą dźwignie w umyśle. Wnętrzności nie
wywracały się wam ze stresu. Kiedy idziecie spać, śpicie. Kiedy wstajecie, jesteście
rozbudzeni. Nie boicie się jutra. Czujecie spokój. Nigdy nie bolała was dusza.
Może dlatego wątpicie. Bagatelizujecie. Przestań
się tak martwić- mówicie widząc moje łzy. Gdyby to było takie proste, nie
sądzicie, że zwyczajnie bym tak zrobiła? Dlaczego
sobie to robisz? Jesteś nienormalna! – krzyczycie widząc blizny na moim
przedramieniu. Może i jestem. Ale czy naprawdę sądzicie, że wytknięcie mi tego
w jakiś sposób mi pomoże?
Chciałabym móc pokazać
wam moją duszę. Pokazać plastry, jakie na nią przyklejam. Nauczyć was, jak ją
bandażuję. Pokazać blizny, które nosi z dumą. Blizny, które mówią: wciąż tu
jestem. Przetrwałam. Chciałabym opowiedzieć wam o tym, jak czasem wasze słowa
ją ranią. O tym, jakimi środkami łagodzę jej ból. O ciemności, jaka ją otacza. O
tym, jak z nią walczę. Ale nie chcecie słuchać. Chcecie tylko mówić.
Spróbujcie nie rzucać
słów na wiatr. To naprawdę nie kosztuje zbyt wiele. Zastanówcie się. Zamiast powiedzieć: Przesadzasz! Spytajcie: Jak mogę ci pomóc? Zamiast dawać
bezsensowne rady, spytajcie czy potrzebuję kogoś, kto byłby obok. Nie
kategoryzujcie. Spróbujcie wysłuchać. Uwierzcie mi na słowo. Poczytajcie.
Edukujcie się. Nie szukajcie przyczyn. Nie pytajcie: Dlaczego? Możliwe, że tu jest. Możliwe, że go tu nie ma. Nauczcie
się, że choroby potrafią wziąć się też znikąd.
A depresja.
Jest.
Chorobą.
Stany lękowe. Psychoza.
Schizofrenia. Paranoja. Anoreksja. Bulimia. To wszystko to choroby. Nie dotykają
ciała, tylko duszy i umysłu. Tych ulotnych części nas, które często uważamy za
najważniejsze. To nie jest żaden wymysł. Przyjmijcie to do wiadomości. Czasem
niewiele potrzeba, żeby zniszczyć komuś życie. Niewiele też trzeba, żeby je
uratować. Słowa ranią i koją. Wystarczy dobrać je mądrze. Wystarczy pomyśleć. Nie
ignorujecie czyjegoś bólu, tylko dlatego, że sami go nie doświadczyliście.
Nigdy nie wiecie, czy kiedyś nie dopadnie też was.
Jakbym czytała o sobie.Trafne spostrzeżenia albo inaczej mistrzowsko opisałaś stan w jakim się znajdujesz.Bardzo dobry tekst...myślę,że lepiej tego stanu umysłu nie można było opisać.Świetny tekst.Chciałabym kiedyś przeczytać Twoją książkę.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam
Dziękuję bardzo :)
Usuń